Pod koniec ubiegłego tygodnia w mediach pojawiła się przykra dla miłośników polskiej motoryzacji wiadomość o ogłoszeniu upadłości przez jedną z nielicznych istniejących jeszcze polskich marek, której produkcję określić można jako masową. Autosan, bo to o nim mowa jest jednym z najstarszych działających do dziś w naszym kraju zakładów przemysłowych, a produkowane tam autobusy przez dziesięciolecia zapewniały transport milionom Polaków. Kłopoty Autosana są o tyle niepokojące, że jeszcze niedawno wydawało się, że zakłady prosperują jak należy i są jednym z ostatnich bastionów polskiej motoryzacji. Dzisiejsza kondycja największych polskich producentów pojazdów według nie wystawia wielu dobrego świadectwa naszej motoryzacji. To przykre, ale od wielu lat nasz przemysł samochodowy kojarzy się głównie ze zlikwidowanymi fabrykami, w których produkowano przestarzałe o dziesięciolecia samochody. Mało kto wie, ale nasz przemysł samochodowy to nie tylko auta produkowane po wojnie za przyzwoleniem partii, również przed wybuchem II Wojny Światowej produkowaliśmy automobile, wśród których prawdziwą perłą mógł być PZInż Lux – Sport.
Państwowe Zakłady Inżynierii w skrócie PZInż (wcześniej Centralne Warsztaty Samochodowe) były jednym z największych zakładów przemysłowych w międzywojennej Polsce. W zakładach produkowano między innymi niezwykle udany motocykl Sokół, czy też różnego rodzaju pojazdy wojskowe, oraz licencyjne Polskie Fiaty. To w zakładach PZInż na początku lat trzydziestych rozpoczęto również pracę nad nowoczesną limuzyną dla zamożnych klientów (dość rzadki w polskiej motoryzacji przypadek). Polscy inżynierowie mieli już doświadczenie w budowaniu samochodów, CWS/PZInż produkował w małych seriach samochody CWS T1, T2 i T8. Nowy pojazd miał być jednak prawdziwym przełomem. Przed konstruktorami postawiono nie lada wyzwanie, opracowany przez nich samochód miał być nie tylko luksusowy, ale również naprawdę nowoczesny. Polscy inżynierowie wywiązali się z zadania i już w 1935 roku gotowe było niezwykle zaawansowane jak na owe czasy podwozie. Zbudowaną na solidnej ramie konstrukcję cechowały przede wszystkim: niezależne zawieszenie wszystkich kół oraz regulowany z wnętrza pojazdu prześwit samochodu. Komfortową podróż miały gwarantować amortyzatory hydrauliczne, oraz nowatorskie wówczas szerokie ogumienie.
Po zaprojektowaniu podwozia przyszedł czas na silnik. Podczas jazd próbnych do napędu prototypu (podwozia z tymczasowym nadwoziem) wykorzystywano silnik Fiata. Wkrótce jednak zespół pod kierownictwem inżyniera Jana Wernera opracował specjalnie dla przygotowywanego samochodu nową polską jednostkę napędową. Stworzony z myślą o Lux Sporcie 8 cylindrowy silnik o pojemności około 3,8 litra rozwijał 96 koni mechanicznych, co jak na tamte czasy było całkiem przyzwoitym wynikiem. Samochód wkrótce otrzymał również nowoczesne nadwozie autorstwa Stanisława Panczakiewicza, które pomieścić mogło 5 – 7 pasażerów. Karoseria Lux Sporta zwanego także w skrócie „L S”, już na pierwszy rzut oka odróżniała pojazd od innych produkowanych wówczas samochodów. Podczas gdy większość automobili ciągle jeszcze przypominała w pewnym stopniu karety, sylwetka polskiego LS-a była nowoczesna i aerodynamiczna. Przód samochodu zwracał na siebie uwagę prawie niespotykanymi przed wojną reflektorami zabudowanymi w błotnikach!
Samochód w gotowej postaci rozpoczął testy drogowe w 1936 roku. Podczas licznych prób wytrzymałościowych przeprowadzanych na polskich drogach, które choć trudno w to uwierzyć były o niebo gorsze od tych, po których poruszamy się dzisiaj wykazano niezwykłą wytrzymałość konstrukcji. Podczas dziesiątek tysięcy kilometrów jazd próbnych LS okazał się odporny na uszkodzenia i usterki, co było niezbitym dowodem na dopracowanie projektu i solidne wykonanie samochodu. Lux Sport wyróżniał się również osiągami, polski samochód rozwijał prędkość dochodzącą do 135 kilometrów na godzinę, o trzydzieści kilometrów szybciej niż produkowana po wojnie Warszawa M20! Natomiast szybkość podróżna, z którą można było wygodnie i bezpiecznie odbywać LS-em długie trasy przekraczała 100 kilometrów na godzinę. Według opinii osób, które miały okazję prowadzić polską limuzynę samochód nawet przy większych prędkościach świetnie spisywał się nawet na fatalnych przedwojennych polskich drogach.
Niestety jak to często w historii bywa ta pięknie się zapowiadająca polska konstrukcja miała smutny finał. Seryjna produkcja Lux Sporta miała rozpocząć się dopiero na początku la czterdziestych, kiedy to wygasał zakaz produkcji samochodów własnej konstrukcji jaki na nasz kraj nakładała umowa licencyjna zawarta na początku lat trzydziestych z włoskim Fiatem. Jakie wydarzenia przeszkodziły w rozpoczęciu produkcji LS-a nie muszę chyba wspominać. Jedyny kompletny egzemplarz samochodu, o którym wiadomo prawdopodobnie nie przetrwał wojny, do dziś zachowało się jedynie przygotowane w celach wystawowych podwozie, które po wojnie udało się odnaleźć na złomowisku w Ursusie, i które dzisiaj można obejrzeć w Muzeum Techniki w Warszawie.
Ponieważ Lux Sport nigdy nie trafił do produkcji seryjnej nie wiemy jak odnalazłby się na ówczesnym rynku motoryzacyjnym. Polski samochód miał szansę odnieść sukces i stać się jednym z pierwszych naprawdę nowoczesnych samochodów osobowych na świecie. Mógł jednak równie dobrze jak wiele innych pionierskich konstrukcji wyprzedzić swoją epokę i nie trafić w gusta klientów. Jak potoczyłaby się jego historia nigdy się nie dowiemy, mamy jednak kolejny niezbity dowód podkreślający zdolności polskich konstruktorów i pecha, który jak widać od dawna towarzyszy polskiej motoryzacji.
aż płakać się chce, niestety pozostaje tylko gdybać
Może kiedyś, w przyszłości szansa się powtórzy i historia będzie dla nas łaskawsza?
Zobaczymy czy w Polsce w ogóle uda się wyprodukować jakiekolwiek auto seryjne rodzimej produkcji 🙂 Nie wspominam o jednostkowych projektach typu Syrena Sport, czy New Warsaw.
Na samochód w pełni rodzimy to chyba w najbliższych latach (dekadach) nie można liczyć. Pozostają nam polskie autobusy, pojazdy produkowane przez AMZ, no i oczywiście Leopard.
Niestety takich historii jest dużo więcej nie tylko w motoryzacji. Czy w przyszłości taka szansa się powtórzy? ja jestem przekonany, że tak. Ale to wszystko zależy przecież teraz tylko od nas.
Kurde ale to musiał być wypas na ówczesnych drogach 🙂 Maybach się nie umywa… szkoda tylko że wojna i sytuacja w powojennym kraju zabiły ten i wiele innych projektów…
Tomku mógłbym prosić o kontakt do Ciebie?
Witaj!
Oczywiście oto mój mail: tksaint82@gmail.com