Jak dotąd bardzo rzadko na moim blogu pojawiały się wpisy dotyczące niemieckich samochodów, ponieważ przyznaję się bez bicia nigdy nie byłem ich specjalnym miłośnikiem. Do mojego serca o wiele łatwiej trafiają finezyjne cztery kółka produkowane we Włoszech czy Francji niż solidne i do bólu konwencjonalne teutońskie wozy. Niemniej jednak u naszych zachodnich sąsiadów skonstruowano wiele dobrych samochodów, które przy okazji miały styl i charakter. Taki właśnie pojazd skonstruowało swego czasu BMW.
Dzisiejsze produkty Bayerische Motoren Werke jakoś do mnie nie przemawiają. Na pewno są to samochody dobre i niezawodne, a ich osiągi przyprawiają o zawrót głowy, niemniej jednak w mojej opinii bliżej im do perfekcyjnie dopracowanej maszyny niż dzieła sztuki. Krótko mówiąc brakuje im tego „czegoś”, co wyróżnia samochody marzeń od zwykłych środków transportu.
Konstruktorzy BMW dali jednak światu samochód, który na stałe zapisał się w historii motoryzacji, a jego nazwa: BMW M1 stała się symbolem samochodu sportowego najlepszego gatunku.
Historia tego niezwykłego auta ma swój początek w 1972 kiedy bawarski producent przestawił światu prototyp samochodu E 25 Turbo. Ten niesamowity wóz z centralnie umieszczonym silnikiem, oraz otwieranymi do góry „ptasimi” drzwiami zyskał sporą popularność i rozbudził apetyt BMW na zafundowanie sobie własnego supersamochodu. Posiadanie własnego samochodu sportowego z prawdziwego zdarzenia pozwalało Bawarczykom myśleć poważnie o spróbowaniu swoich sił w elitarnej i niezwykle popularnej kategorii wyścigów samochodów GT. Ojcem projektu M1 można śmiało określić Jochena Neerpascha, który jako ówczesny szef działu sportu firmy z Monachium zrobił najwięcej dla realizacji marzenia o prawdziwie sportowym BMW.
To właśnie zmaganie na torze wyścigowym miały być przeznaczeniem powstającego auta, o czym świadczy fakt, że BMW M1 nigdy nie było produkowane na masową skale, samochodów powstało prawie dokładnie tyle ile wymagały przepisy homologacji.
BMW nie miało doświadczenia w projektowaniu i budowaniu sportowych wozów z silnikiem umieszczonym centralnie, dlatego pierwotnie planowano, że produkcją aut zajmie się Lamborghini, z którym zawiązano wówczas odpowiednie porozumienie. Włosi mieli jednak na głowię poważne kłopoty finansowe, które szybko uniemożliwiły im wywiązanie się z zadania, w skutek czego Niemcy musieli poradzić sobie sami.
W kwestii mechaniki nasi zachodni sąsiedzi nie mają sobie równych, więc skonstruowanie podwozia i zaopatrzenie go w odpowiedni silnik nie było dla nich problemem. O geniuszu twórców M1 świadczy jednak fakt, że w kwestii stylizacji nadwozia nie próbowali na nowo wynaleźć koła tylko od razu zwrócili się do jednego z największych ekspertów w tej dziedzinie – do Giorgetto Giugiaro.
Giugiaro ma na swoim koncie takie czterokołowe cudeńka jak DeLorean DMC-12, Lotus Esprit, oraz całą gamę Alfa Romeo i najładniejsze z Volkswagenów. Powstała w wyniku połączenia sił Niemców i Włochów mieszanka była skazana na sukces, z połączeni perfekcyjnej niemieckiej technologii i wspaniałego włoskiego designu musiał powstać wspaniały samochód.
Do napędu M1 wykorzystano 3,5 litrowy, sześciocylindrowy silnik, którego moc w wersji montowanej w samochodach drogowych wynosiła ponad 270 koni. Wzmocnione silniki stosowane w wyścigowych egzemplarzach osiągały jednak nawet ponad 800 koni mechanicznych. Oferowane klientom BMW M1 rozwijały prędkość 260 kilometrów na godzinę, wersję wyczynowe z całą pewnością o wiele, wiele więcej.
BMW M1 to jednak nie tylko zaawansowane mechanizmy, historia motoryzacji zna bowiem wiele równie mocnych (lub nawet mocniejszych) samochodów, które nie zasłużyły sobie na miejsce wśród motoryzacyjnej elity. W przypadku sportowego BMW wrażenie wywołane osiągami potęguję zaprojektowane przez Gugiaro nadwozie. Włoski projektant po mistrzowsku rozwinął pomysł, który BMW przedstawiło w formie wspomnianego prototypu, tworząc samochód piękny i co najmniej tak samo futurystyczny, a dodatkowo w pełni nadający się do ruchu drogowego.
Niestety w skutek ograniczonej do minimum homologacyjnego produkcji seryjnej, niewielu nawet bardzo zamożnych kierowców może poszczycić się posiadaniem tego wspaniałego samochodu. W latach 1978 – 1981 kiedy samochód produkowano, powstało jedynie nieco ponad 450 egzemplarzy, z czego pewna część trafiła oczywiście na tory wyścigowe.
To właśnie na torach wyścigowych BMW M1 było w swoim żywiole, ten pełnokrwisty sportowiec wielokrotnie udowadniał swoją wartość w samochodowych zmaganiach. Zanim BMW udało się spełnić wymagania licencyjne, powołano specjalną serię wyścigową Procar BMW M1 Championship, w ramach której za kierownicą tych wspaniałych samochodów rywalizowały ówczesne gwiazdy motosportu takie jak Niki Lauda, czy Nelson Piquet. Kiedy M1 otrzymało homologację do odpowiedniej kategorii wyścigów, startujące w procarze wozy rozpoczęły rywalizację w regularnych Mistrzostwach Świata.
Za każdym razem gdy przyglądam się zdjęciom M1 zastanawiam się ile światowa motoryzacja straciła na tym, że Bawarczycy postanowili nie kontynuować tego rewelacyjnego projektu? Na to pytanie nigdy nie doczekam się odpowiedzi, jedno jest natomiast pewne BMW M1 jest jednym z najbardziej fascynujących samochodów sportowych jakie kiedykolwiek powstały, a jego fantastyczne wyszukane kształty zostawiają w mojej opinii w tyle nawet takie cuda jak Lamborghini Countach. Warto pamiętać, że zasługą cudownego M1 jest również ciesząca się ogromną popularnością seria najszybszych wozów monachijskiego producenta. Po zakończeniu produkcji BMW M1 jego silnik posłużył za punkt wyjścia dla jednostek napędowych montowanych w najmocniejszych drogowych autach firmy.
Na zakończenie chciałbym podzielić się z Wami dobrą nowiną. Być może doczekaliśmy się właśnie powrotu legendy! Kiedy po raz pierwszy ujrzałem zdjęcie najnowszego hybrydowego samochodu sportowego BMW o nazwie I8, od razu wiedziałem na czym wzorowali się jego projektanci. Chwała im za to i korzystając z okazji zmieniam swoje zdanie, które wyraziłem na początku. Od teraz jest bowiem jedno współczesne BMW, które naprawdę mi się podoba.